niedziela, 30 września 2012

Rozdział 9.

Można sobie posłuchać tego : link.

Miasto. Niby się cieszyłam , ale tak na prawdę tutaj są same nudy. Jak już sobie kupisz loda to nie masz co robić. Ja osobiście nie lubię chodzić i przeglądać ciuchy więc wygodnie usiadłam sobie na ławce i czekałam na zbiórkę. Wyciągnęłam z torebki słuchawki oraz telefon i zatonęłam w słowach moich ulubionych piosenek. Parę minut później obok mnie na ławce usiadł Dawid. Powoli wyciągnęłam z uszu słuchawki i czekałam na to co chłopak miał mi do powiedzenia. Na początku tępo wpatrywał się przed siebie , lecz potem odezwał się.
- Chyba powinniśmy się rozstać - powiedział z wyrzutem w głosie. Momentalnie mój wzrok został skupiony w niego. W głowie powtarzałam sobie słowa które przed sekundą wypowiedział mój chłopak. A może już nie chłopak ? Nie mogłam pogodzić ze sobą myśli.
- Rozstać ? - wyjąkałam cicho.
- Nie oszukujmy się. Ostatnio między nami nie jest najlepiej. Są kłótnie , nie dogadujemy się. Za szybko to się wszystko zaczęło.- powiedział , tym razem już pewniej.
- I za szybko skończyło. Toczmy nasze życie w takim biegu a na pewno daleko zajdziemy. Wiesz co ci powiem? Od początku tej głupiej koloni zależało mi na tobie. Myślałam , że ty też coś do mnie czujesz. Najwyraźniej się pomyliłam , no ale cóż. Zdarza się , co nie ? - odparłam i ze łzami w oczach uciekłam w kierunku ośrodka. 
W tym momencie miałam gdzieś , że będą mnie szukać , że będą się martwić. Teraz chciałam po prostu zostać sama. Sama z tymi problemami , sama z życiem. 
W połowie drogi rozmyśliłam się i skręciłam bieg w kierunku plaży. Usiadłam przy brzegu morza. Wpatrywałam się w bijące o brzeg fale, spoglądałam na piękny zachód słońca. W głowie miałam totalny mętlik. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Straciłam osobę którą szczerze kochałam. Wiedziałam , że miłość rani lecz myślałam ,że tym razem mi się ułoży. Jednak kolejny raz przekonałam się , że nadzieja matką głupich. 
Mój telefon dzwonił cały czas. Otrzymywałam tony sms. W końcu nie wytrzymałam i najnormalniej go wyłączyłam. Wzięłam do ręki mały patyczek po wcześniej zjedzonym lodzie i zaczęłam pisać po pasku. 
Zaczynało się już ściemniać , wiatr był coraz mocniejszy. Było mi zimno , ale nie zwracałam na to uwagi. Siedziałam i z moich oczu leciały tylko łzy. Nie płakałam ,nie chciałam więcej cierpieć. 
Niedługo później obok mnie ktoś usiadł. Osoba objęła mnie ramieniem.
- Paula , martwiłem się...- powiedział. Odwróciłam twarz w kierunku tajemniczej osoby. Okazało się , że obok mnie siedzi Fabian. Oparłam głowę o jego ramie.
- Chciałam zostać sama...- powiedziałam cicho. 
Chłopak widząc , że mi zimno ściągnął swoją bluzę i założył ją na moje ramiona. Objął mnie i wytarł moje łzy.
- Powiesz co się stało ? - wyszeptał. 
Kiwnęłam twierdząco głową.
- Dzisiaj Dawid uznał , że nas związek nie ma sensu. Owszem , ostatnio kłóciliśmy się , ale przecież to nie jest ostateczny powód do tego by tak nagle zrywać. A miało być tak pięknie...On chyba nigdy mnie nie kochał , byłam tylko zabawką. Znudziłam się mu ,więc mnie olał. Nie wiem co mam robić Fabian , nie che mi się żyć... - powiedziałam i znowu szlochając wtuliłam się w tors chłopaka.



No wyszło jak wyszło. Trochę smutno , no ale jest jak jest.
Ostateczne komentarze na temat rozdziału pozostawiam wam ! :3