środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 7.

Ze snu obudziły mnie pobliskie śmiechy. Dało się usłyszeć tak samo żeński głos jak i męski.
Powolnie i niechętnie podniosłam się z łózka ,opierając o zimną ścianę. Otarłam ręką zaspane oczy po czym powoli je otworzyłam. Na przeciwnym łóżku ujrzałam Dawida i Fabiana , obaj uśmiechnięci. Zarz obok nich siedziała Weronika , również z uśmiechem na twarzy. Ich spojrzenia skierowane były tylko i wyłącznie na mnie. Speszyłam się trochę i odwróciłam od nich wzrok , po czym cicho spytałam.
- Co jest ? - położyłam sobie niewielką poduszeczkę na kolanach.
- Słodko śpisz i fajnie gadasz przez sen - odpowiedział Fabian nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Gwałtownie zerwałam się na równe nogi. W głowie miałam tylko jedno pytanie - Co ja do cholery jasnej , mówiłam ?! - Nie pokazując swojej ciekawości udałam się w kierunku szafy , wyciągając z niej białą bluzkę , brązowy pasek oraz dżinsowe krótkie spodenki.
Przesłałam chłopakom błagające spojrzenie , chodziło mi o to by wyszli z naszego pokoju i dali mi się ubrać , ale najwidoczniej Fabian zrozumiał to inaczej. Podszedł do mnie i z uśmiechem powiedział.
- Jasne , pomogę Ci się rozebrać - po tych słowach z łóżka gwałtownie wstał Dawid i patrząc na nas ze zdziwieniem powiedział.
- Że co przepraszam ? - zaśmialiśmy się.
- Niedorozwoje chodziło mi o to , żebyście opuścili to pomieszczenie i dali mi się w spokoju ubrać - powiedziałam i otworzyłam drzwi od pokoju , zachęcając ich do wyjścia gestem ręki. Posłusznie wyszli i udali się do swojego pokoju , który znajdował się naprzeciw naszego.
Ubrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy, rozpuściłam moje długie czarne włosy , przeczesałam je po czym upięłam w wysokiego niedbałego koczka. Na rzęsy nałożyłam delikatną warstwę tuszu , a moje malinowe usta lekko musnęłam pomadką. 
Odwróciłam się w stronę dziewczyn , Weronika wpatrywała się we mnie , a Julka bez zainteresowania siedziała na swoim łóżku przeglądając jakieś czasopismo.
- Coś nie tak ? - spytałam przyjaciółki która w dalszym ciągu nie odrywała ode mnie wzroku.
- Babo ! Ty wyglądasz rewelacyjnie , nie dziwie się że wszyscy chłopaki z koloni na Ciebie lecą -westchnęła , a Julka po tych słowach gwałtownie podniosła się z łóżka i wyszła trzaskając drzwiami. 
Wzruszyłyśmy tylko ramionami i również wyszliśmy z pokoju , by przypadkiem nie spóźnić się na śniadanie.
Po kilku chwilach czekania , weszliśmy do stołówki. Wzięłam do ręki niebieską tackę , staranie kładąc na niej kubek. Po nałożeniu sobie jedzenia udałam się w stronę stolika. Julka była na mnie na tyle wściekła ,więc żeby utrudnić mi życie , podstawiła mi haka. W ostatniej chwili mój ukochany złapał mnie za talię , a moją tackę odstawił na stolik obok. Oplotłam swoje ręce na jego szyi po czym podziękowałam i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek. 
Razem usiedliśmy do stolika i życząc sobie nawzajem smacznego zabraliśmy się do jedzenia.
Po skończonym posiłku , odstawiłam tackę i skierowałam się do wyjścia. W ostatniej chwili Alan złapał mnie powyżej łokcia , zatrzymując przy tym.
- Tak ? - spytałam chłopaka niepewnie się uśmiechając.
Alan wstał od stołu i łapiąc mnie w to samo miejsce co wcześniej , wyprowadził za ośrodek.
- Musimy pogadać - powiedział i spuścił głowę.
- Więc słucham - zachęcałam go.
- Bo widzisz. Myślałem , że kiedy zerwę z Tobą kontakt to wszystko się zmieni. Przestane o Tobie myśleć , nie będzie mi już zależało. Miałem nadzieje , że wyplatam się z tego całego zakochania w Tobie , jednak kolejny raz przekonałem się , że nadzieja matką głupich. Kiedy tylko Ciebie widzę , automatycznie się uśmiecham. Tak jakbym był zaprogramowany tylko na Twój widok. Tłumi mnie jedyne fakt , że nigdy nie będę mógł Cię pocałować , nigdy nie poczuje od Ciebie bliskości , nigdy ty nie poczujesz do mnie nic szczególnego , nigdy nie będziemy razem. Może to wyjście żeby zerwać przyjaźń , nie było dobrym wyjściem ? Chce spróbować od nowa ,jeśli tylko mi na to pozwolisz. Chce być przy tobie , nie ważne że tylko jako kolega , po prostu chce być. - powiedział i spojrzał mi głęboko w oczy- Bo Cię kocham- w tym momencie zbliżył swoje usta do moich , składając na nich lekki pocałunek.
- Paulina ?! - odwróciłam głowę i zauważyłam wyłaniającego się zza rogu budynku Dawida. Momentalnie pobiegłam w jego kierunku ,jednak on był szybszy. Pobiegł w kierunku lasu , ja nadal biegłam za nim. Nogi odmawiały mi już posłuszeństwa , oddychałam coraz to ciężej. Stanęłam , nie dałam rady dalej biec i to do tego jeszcze w klapkach. Zawróciłam się łapiąc nerwowo za głowę.




Na początku chciałabym was przeprosić za dość długą nieobecność. Nie dodawałam notek nie komentowałam waszych blogów ,ale jak każdy po prostu wyjechałam na wakacje. Nie mniej jednak już jestem no i nowy rozdział także się pojawił. Niestety wyszedł taki jaki wyszedł. Kończę go tandetą i tyle tylko mojego komentarza. Żywię nadzieje , że chodź jednej osobie z was się spodoba. 
Czekam na wasze opinie ♥

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 6.


Co ja sobie myślałam ? Zostawię Alana i po paru minutach po sprawie całe to uczucie chamstwa który wyrządziłam mi przejdzie ? Głupia kretynka. Spojrzenia Alana trochę mnie denerwowały. Rozumiem , że go skrzywdziłam , ale to on sam ode mnie odszedł. Nie chciał przyjąć mojej przyjaźni , więc nie wiem dlaczego teraz daje mi takie uporczywe znaki. Bo to chyba są jakieś znaki no nie? Zresztą nie ważne ,ten dzień zapowiadał się na prawdę odjazdowo i nie mam ochoty go niszczyć , po prostu chce się dobrze bawić , już za tydzień kolonia się kończy. Aż niemożliwe jest to jak w dobrym towarzystwie czas potrafi szybko lecieć. 
Weszliśmy do stołówki i udaliśmy się po jedzenie. Pierogi Ruskie , mmmm dzisiejszy obiad jak widać też będzie smakowity. Wzięłam swoją porcję i usiadłam w gronie przyjaciół. 
- Smacznego - powiedział do mnie Alan kiedy przechodził koło "mojego" stolika. Odpowiedziałam mu tym samym , ale w głębi zadawałam sobie na prawdę dużo pytań. Przecież przed paroma godzinami powiedział ,że chce o mnie zapomnieć ,a teraz co ? Nie wiem , może on nie zna znaczenia słowa "zapomnieć". To wszystko zaczyna robić się jakieś dziwne , przecież powiedział...a z resztą ,każdy już wie co powiedział , powtarzałam to wiele razy. Dobrze nich i mu będzie , jak chce to niech się do mnie odzywa. To chyba nawet lepiej ,bo przecież zależało mi na tym żeby Alan utrzymywał ze mną jakiekolwiek stosunki.
- Kochanie , dlaczego nie jesz ? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Dawida. Popatrzyłam się na chłopaka i lekko się uśmiechnęłam ,po czym wsadziłam do buzi kawałek pieroga i go zjadłam.
Odstawiłam talerz i razem z Dawidem wyszliśmy ze stołówki.
- Jak tam u Ciebie ? Wszystko okej ? - pytał chłopak uważnie mi się przyglądając.
- Tak , wszystko w porządku. A jak u Ciebie ? - zapytałam szybko zmieniając temat mojego samopoczucia.
- A dobrze , dzięki - powiedział z uśmiechem i złapał mnie za rękę. Pocałowałam go w policzek i udaliśmy się do ośrodka. W środku usiedliśmy na sofie , w jako takim ale salonie. Włączyliśmy niewielki telewizor i zaczęliśmy oglądać jakieś wiadomości. Chwilę później dosiedli się do nas Fabian , Krystian , Weronika i Julka. Jak to zwykle z nimi nie można nic obejrzeć. Zaraz zaczęły się jakieś śmiechy , kawały i oczywiście śmiech cały czas się pogłębiał. Zauważyłam coś. Krystian jakoś dziwnie przyglądał się Weronice. Ona też patrzyła na niego ,kiedy nikt nie zwracał na nią uwagi. Czy między nimi coś jest ? Nie , nie to niemożliwe przecież Wera na pewno powiedziałaby mi o tym. A może jednak ? No z resztą nie ważne , przecież ona może sobie robić co jej się tylko żywnie podoba. Ja jej matką nie jestem.
Do salonu przyszła nasza opiekunka i oznajmiła nam , że iż ponieważ wiele osób chce iść na miasto , wybieramy się tam za pół godziny. Wstaliśmy natychmiastowo z sof i udaliśmy się do swoich pokoi by się odświeżyć.
Zapakowałam w swoją torebkę portfel oraz słuchawki i telefon. Ze względu na ładną pogodę postanowiłam , że nie będę brała ze sobą bluzy. Dziewczyny jednak były mądrzejsze i wzięły sobie coś cieplejszego.
*
Przemierzaliśmy poszczególnymi ulicami miasta kupując przy tym same najpotrzebniejsze produkty spożywcze. Naszej stołówce nie można ufać ,więc postanowiliśmy zrobić tak zwane "zapasy" jedzenia. Kupiliśmy paluszki , popcorn,chipsy , bo przecież tradycyjnie tym odżywiają się koloniści kiedy jedzenie ze stołówki im nie sprzyja. Do tego dokupiłyśmy klika batoników , praz cztery dwu litrowe butelki wody niegazowanej. Za zakupy zapłaciłyśmy wspólnie po czym wyszłyśmy z mini supermarketu udając się na miejsce gdzie za niecałe pięć minut miała odbyć się zbiórka.
Opiekunka policzyła nas i zwartą grupą ruszyliśmy do ośrodka. Był on nieco oddalony od miasta , więc przechodziliśmy dość długą drogę. Kiedy tylko wyruszyliśmy zaczęła się mała mżawka. Nie zbyt się tym przejęłam ,bo przecież to tylko lekki deszczyk , a ja z cukru nie jestem. Mżawka zaczęła padać coraz obficiej i już po chwili rozpętała się wielka ulewa. Dziewczyny oczywiście wzięły ze sobą jakieś bluzy. Praktycznie tylko ja maszerowałam w bluzce na ramiączkach. Nagle na swoich ramionach poczułam ciepły puch. Jak się okazało Dawid przekazał mi swoją czarną bluzę. 
- Nie ,weź ją. Będzie Ci zimo - powiedziałam do niego z uśmiechem.
- Nie będzie - powiedział i objął mnie ramieniem ,nieco się do mnie przytulając.
Maszerowaliśmy tak do samego ośrodka i o dziwo wcale nie było nam aż tak koszmarnie zimno. Przed moim pokojem oddałam chłopakowi bluzę i pocałowałam go.


piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 5

- Jasne , możemy pogadać - odłożyłam książkę i zwróciłam się z uśmiechem w stronę Alana.
- Co jest pomiędzy tobą , a Dawidem ? - zapytał oschle.
Nie ukrywam ,że to pytanie nieco mnie zaskoczyło. Tak na prawdę to chyba nie powinno to nikogo obchodzić. To jest sprawa moja i Dawida. Nie mniej jednak postanowiłam mu odpowiedzieć.
- Jesteśmy razem - rzekłam stanowczo. Widząc rozczarowanie i smutek malujący się na twarzy Alana , dodałam - Ale możemy być przyjaciółmi ,tak ?
- Chodzi właśnie o to ,że nie. Od pierwszego dnia , pierwszego spojrzenia na Ciebie. Wiedziałem , że jesteś niesamowita. Wiedziałem ,że nie jesteś z tych dziewczyn które szukają związku na tydzień. Postawiłem sobie jeden cel , chciałem żebyś odkryła we mnie coś co by cię zafascynowało. Z każdym dniem coraz bardziej mi zależało ,coraz bardziej się w tobie zakochiwałem. Widząc Ciebie z Dawidem czuję ,że straciłem coś na prawdę ważnego. Chciałbym być twoim przyjacielem , ale widząc Cię z innym katuje sam siebie. Wiem ,że będzie trudno ,ale muszę o Tobie zapomnieć. Życzę wam szczęścia - powiedział i odszedł. Kiedy wypowiadał każde nowe zdanie w jego oczach pojawiały się łzy. Ja z resztą też się rozpłakałam. Byłam tak zauroczona Dawidem ,że nie zwracałam uwagi na to co mogą czuć inni. Ale skąd mogłam wiedzieć ,że Alan zakochał się we mnie ?
Otarłam ostatnią łzę widniejącą na moim policzku. Na swoich biodrach poczułam czyjeś ręce. Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam Dawida , stojącego i patrzącego się na mnie z zatroskaną miną.
- Kochanie , co się stało ? - zapytał czule i mocno mnie przytulił.
- Właściwie to nic takiego - powiedziałam sarkastycznie - Po prostu złamałam chłopakowi serce. Nie zważałam na jego uczucia , a on mnie kochał - dokończyłam. Dawid puścił mnie z objęć i odsunął się trochę.
- Mówimy o Alanie ? - zapytał podnosząc jedną brew do góry. Twierdząco pokiwałam głową.
Wiem ,że nie powinnam mówić mu tego , że jakiś tam chłopak się we mnie zakochał , ale chce być z nim szczera i uważam , że powinien o tym wiedzieć.
- Paulina , nie przejmuj się tym. Nic dziwnego że się zakochał , ale to nie oznacza , że masz być teraz smutna. Spróbujemy to jeszcze jakoś naprawić , zobaczysz wszystko będzie dobrze - powiedział i pocałował mnie w czoło.
Ja nie będąc mu dłużna , dałam mu całusa w polik. Razem udaliśmy się na zbiórkę na placu.
Pani Kierownik dumnie wyszła na środek placu , po czym zajęła głos.
- Witajcie kochani. Mam nadzieje , że jak na razie kolonia się wam podoba. Jak widzicie dzisiaj mamy na prawdę piękny dzień. Słońce świeci bardzo mocno , więc oszczędzimy sobie dzisiaj chodzenie po mieście. Przygotowaliśmy dla was coś innego. W dużym zielonym namiocie który znajduje się za ośrodkiem są pistolety na wodę. Urządzimy sobie taką powtórkę Śmingusa Dyngusa. Miłej zabawy ! - powiedziała , a młodsze grupy momentalnie rzuciły się w stronę namiotu. 
Nasza grupka postanowiła ,że również się pobawimy. Trzeba korzystać z wakacji. W szybkim tępię pobiegliśmy do namiotu po to by nabyć ów pistolety na wodę. Jakże wielkie było nasze rozczarowanie kiedy zamiast spodziewanych się przez nas pistoletów w kartonie leżało kilka kolorowych plastikowych jajek który miały malutką dziurkę na czubku. 
Krystian i Fabian zniknęli w natychmiastowym tępię. Po chwili jednak wrócili z wiadrami pełnymi wody. Pierwszy kubeł mój ukochany braciszek przeznaczył by wylać na moją głowę. Oczywiście oddałam mu tym samym i rozpoczęła się wielka bitwa na wodę. Ludzie zauważając , że my mamy wiadra także postanowili się na nie przerzucić. 
Kiedy tak laliśmy się wodą , każdy z nas był sobie równy. Nie było gorszych czy też lepszych osób , wszyscy byli tacy sami. Nikt się nie wyróżniał. Szanowaliśmy się wzajemnie. 
Nie mniej jednak godziny leciały szybko i zanim się zorientowaliśmy trzeba było przygotować się do obiadu. 
Rozeszliśmy się do swoich pokoi mając na celu wysuszenie się i przebranie.
*
Po wytarciu się i wysuszeniu włosów zajrzałam do swojej niewielkiej szafy. Wyciągnęłam z niej bluzkę w kwiatki oraz krótkie dżinsowe spodenki. Przebrałam się w wybrane wcześniej ubranie i byłam gotowa by zejść na obiad.
Poczekałam jednak aż dziewczyny będą gotowe i razem zeszliśmy na dół. Nie wiem tak na prawdę jakie są moje reakcje z Julką. Niby się do siebie odzywamy ,ale ona chyba dalej ma mi za złe to ,że jestem z Dawidem. No nie wiem , jednak to chyba jest jej sprawa. Ja się tam w jej uczucia mieszać nie będę. 
Opiekunka przeliczyła nas i zwartą grupą zmierzyliśmy w stronę stołówki. Jednak jego spojrzenie , ciągle na mnie ciążyło.


No i proszę bardzo,jest rozdział 5. Mam nadzieje ,że paru osobą się on spodoba , chociaż mi osobiście do gustu jakoś nie przypadł. Znów odwaliłam jakieś byle co , ale czekam na wasze opinie ♥