sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 4.

Szybkim krokiem podeszłam do ławki i usiadłam obok Dawida.
- Co jest ? - zapytałam czule.
- Czuję ,że Ciebie tracę. Widziałem jak Alan się na Ciebie patrzy. Boję się , że nigdy mu nie dorównam. A na prawdę mi na tobie zależy - odpowiada chłopak. 
Przytulam się w jego tors po czym całuje go w policzek.
- On Ci nie dorównuje - odpowiadam z uśmiechem patrząc się chłopakowi głęboko w oczy.
- Kocham Cię - szepcze. 
To najpiękniejsze słowa jakie mogłam teraz usłyszeć. Niby nic takiego ,bo przecież to tylko słowa , ale z drugiej strony zobaczcie jak one mogą rozradować. Wiedziałam ,że moje uczucia do Dawida również nie są obojętne , uściskałam chłopaka i razem weszliśmy na dyskotekę. Jak się okazało puszczają teraz ostatnią piosenkę. Nie ma to jak zakończyć dyskotekę w ramionach ukochanego.
Puścili wolną piosenkę : " Słuchaj Skarbie ". Odtańczyliśmy wolnego nawzajem śpiewając sobie słowa piosenki. Na koniec piosenki Dylan przytulił mnie i na oczach przyjaciół złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Wiadome było , że znów jestem szczęśliwa. Znowu mam dla kogo żyć , odnalazłam sens życia.
Kto by pomyślał ,że z dnia na dzień można spotkać prawdziwą miłość , człowieka idealnego , drugą połowę naszego serca. Kocham Go , nie opuszczę , nie zostawię.
*
Po szybkim prysznicu wykończona rzuciłam się prosto na łóżko. Przykryłam się kołdrą po sam uszy , chowając twarz w poduszce. Zasnęłam w błogim śnie.
Północ , wszyscy dookoła już śpią ,tylko ja nie. Obudziły mnie odgłosy pukania czymś w szybę. Lekko przestraszona podeszłam do okna by sprawdzić skąd dochodzą te dźwięki. 
Wyjrzałam przez nie i dostałam czymś w rękę.
- Ała - powiedziałam cicho.
- Przepraszam , nie wiedziałem ,że już wyszłaś - odpowiedział głos z dołu. Szybko wyjrzałam do kogo on należał. Moim oczom ukazał się Dawid , uśmiechnęłam się lekko.
- Hej Piękna , zejdziesz na minutkę ? - powiedział tym swoim urzekającym głosem. Kiwnęłam twierdząco głową i zakładając na siebie byle jakie ubrania , wybiegłam z pokoju przed ośrodek.
On już tam czekał , ubrany w koszulę w kratkę na którą założył czarną bluzę. Męskie perfumy można było wyczuć na odległość kilku metrów. Schowałam ręce z tyłu i szeroko się uśmiechnęłam. Dawid podszedł do mnie i wyciągnął w moim kierunku , wielką czerwoną różę. Spojrzałam na kwiatek i znów na mojej twarzy pojawił się wielki banan , oczywiście był to mój uśmiech. 
Spojrzałam chłopakowi w oczy. Te jego piękne niebieskie oczy w których było widać tyle szczęścia i ciepła. Wzięłam kwiatek do ręki i zawiesiłam się na szyi ukochanego. On zaś wykonał ze mną dwa obroty i postawił mnie na ziemi.
- Dziękuję - powiedziałam , a pojedyncza łza szczęścia spłynęła po moim policzku. Dawid otarł ją swoim palcem.
- Skarbie , nie płacz. To jest tylko kwiatek - uśmiechnął się. Pokiwałam głową na znak , że ma się tym nie przejmował. Pocałował mnie namiętnie i spojrzał głęboko w oczy. Przytuleni do siebie podziwialiśmy widok pięknej pełni srebrzystego księżyca.
-Kocham Cię - wyszeptałam i spojrzałam na chłopaka ,który nie będąc mi dłużny odwzajemnił spojrzenie lekko się uśmiechając. 
- Musimy wracać , nie mogą nas przyłapać - uśmiechnął się , a ja znowu tradycyjnie pokiwałam swoją głową. Nie byłam zbyt rozmowną dziewczyną , nastrój można stworzyć nawet bez mocy słów. 
Rozmarzona położyłam się na swoim łóżku ,wtuliłam twarz w poduszkę z Kubusiem Play'em i usnęłam spotykając w śnie swojego ukochanego.
*
Obudziłam się równo z budzikiem pobudki. Ubrałam się i równo z moimi towarzyszkami z pokoju ,wyszłyśmy na śniadanie.
Wyszliśmy na zbiórkę ,zaraz po stronie mojego prawego ramienia pojawił się Dawid. Dałam mu całusa w policzek na dzień dobry i ruszyliśmy w stronę stołówki.
- Pięknie wyglądasz - zwrócił uwagę mój chłopak ." Mój Chłopak" - jak to pięknie brzmi ,co nie ?
- Dziękuję - odpowiedziałam z uśmiechem i dokładnie mówiłam kucharce co ma nałożyć mi na talerzyk. 

Mmmmm , jest tutaj nutella , w końcu będzie jakieś smaczne ,wysoko kaloryczne śniadanko ! Niebo w gębie ! Usiadłam przy stoliku , tym razem z moimi przyjaciółmi. Trochę głupio mi było , że Alan musi siedzieć sam , ale z biegiem minut dosiedli się do niego jego przyjaciele , więc chłopak nie był skazany na samotne jedzenie posiłku. 
Po śniadaniu dostaliśmy ogłoszenie od opiekunki , że o 11:00 wychodzimy na plaże. Eh...znowu plaża , ale cóż można tu innego robić , trzeba korzystać z pogody.
Wzięłam swoją książkę i tradycyjnie usiadłam na "mojej" ławce przed ośrodkiem.
Zafascynowana traciłam kolejne godziny na czytaniu. W pewnej chwili obok mnie usiadł Alan. Przyglądał się temu co czytam.
- Możemy pogadać - spytał cicho i złapał się za kark.


No i jest rozdział 4.
Wiem , wiem nie wyszedł, ale nic na to nie poradzę. Nie byłam w stanie wymyślić coś lepszego. W wakacje mam strasznie ściśle zaplanowane dni i niestety rozdziały wychodzą takie jak wychodzą. 
Przepraszam , poprawię się , a na razie czekam na waszą opinię ♥



poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 3.


Wolnym krokiem przybliżyłam się do ławki i równie delikatnie usiadłam obok chłopaka. Pochyliłam się nad nim by móc zobaczyć choć skrawek jego twarzy.
- Dawid - powiedziałam cicho i nie pewnie - Co się stało ? - zapytałam. 
Chłopak odwrócił się w moją stronę i zdjął swoje ręce z twarzy.
- Julka zerwała. Powiedziała ,że to była taka jednodniowa wpadka i że nie myślała poważnie zgadzając się na chodzenie ze mną - powiedział cicho , a jego oczy znów się zaszkliły. Siedziałam wryta jak słuch dokładnie analizując to co przed chwilą wyznał mi chłopak. Nie mogłam doprowadzić do siebie myśli ,że moja koleżanka mogła zachować się w stosunku do niego tak okropnie. Zadrwiła sobie na jego uczuciach , a mu przecież zależało. Lekko położyłam swoją rękę na plecach chłopaka i wolnym gestem poklepałam go po nich. On jednak tylko pokiwał głową i przytulił się do mnie.
- Nie będę ci mówiła , że będzie dobrze ,bo to są tylko słowa na pocieszenie, ale powiem ci , że wszystko się kiedyś ułoży , z czasem się polepszy i już będzie lepiej - odpowiedziałam i wstałam z ławki.- Chodź pójdziemy zagrać w kosza - zaproponowałam , a chłopak lekko się uśmiechnął.
- Granie na instrumentach,śpiewanie, fotografia , a teraz jeszcze gra w kosza - zaśmiał się - zaskakujesz mnie - dopowiedział i złapał mnie za rękę prowadząc na boisko do koszykówki. 
Wzięliśmy jedną piłkę i na wzajem zaczęliśmy się kiwać i grać. Strzały w kosz leciały jedna po drugiej. Zabawa rozkręcała się w towarzystwie śmiechu. Zmęczeni opadliśmy na trawę wpatrując się w niebo. 
Wypatrywaliśmy przeróżne kształty na niebie , aż w końcu nasze spojrzenia się zetknęły. Dawid był coraz bliżej. Delikatnie musnął moje usta swoimi i w tym momencie na mój policzek spadła pojedyncza kropla deszczu. Za nią spadały kolejne , aż w końcu rozpętała się prawdziwa ulewa. Łapiąc się za ręce uciekliśmy do budynku. Uśmiechnęłam się do chłopaka i weszłam do swojego pokoju gdzie z pełnym podziwem przywitała mnie Julka.
- Ledwo z nim zerwałam , a już do niego lecisz- powiedziała szyderczo spoglądając na mnie z pogardą.
- A tobie przepraszam co do tego ? Zabawiłaś się jego uczuciami ,był chłopakiem na jeden dzień. Zależało mu ,a ty go zostawiłaś ! - krzyknęłam w jej kierunku.
- Bo wcale go nie kochałam! Kiedy zauważyłam jak na Cibie patrzy...- przerwała na chwile - Nie chciałam żebyś miała chłopaka , przejęłam stery i pocałowałam go. Powiedziałam że go kocham na co on odpowiedział że postara pokochać się mnie. - dokończyła , a ja nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą powiedziała. Jak mogła być tak okrutna ? Przecież ja jej nic nie zrobiłam. Wybiegłam z pokoju trzaskając przy tym drzwiami. Wbiegłam do pustej sali muzycznej. Muzyka w pewnym sensie pozwalała mi odreagować od stresu i rozczarowania. Usiadłam przy pianinie i zaczęłam grać przypadkowe nuty układając do nich słowa. Zanim się zorientowałam opiekunka zadzwoniła dzwonkiem byśmy zeszli na kolacje. Oddaliłam się od pianina i wolnym krokiem udałam się do stołówki.
Kolacja jak zwykle , coś na ciepło i coś na zimno. Znowu przemielona karma dla zwierząt , ale przecież coś trzeba jeść. Tym razem nie chciałam siedzieć przy jednym stoliku z Julką. Zauważyłam ,że Alan siedzi sam więc podeszłam do niego i odsunęłam krzesło.
- Można się dosiąść ? - zapytałam z uśmiechem.
- Jasne ,siadaj - powiedział i nie będąc mi dłużny odwzajemnił uśmiech.
Przeszywało mnie spojrzenie Dawida , który kiedy tylko zorientował się że nie ma mnie przy stola , zaczął szukać mnie wzrokiem po całej stołówce. Nie był zbytnio zachwycony kiedy znalazł mnie siedzącą obok jakiegoś chłopaka. Będę mu musiała to wytłumaczyć , tylko po co? Przecież my nie jesteśmy razem , mogę robić co mi się żywnie spodoba. Nie ruszając nawet jedzenia wstałam od stołu i odłożyłam tackę do okienka. Wtapiając wzrok w podłogę , wyszłam ze stołówki. Jak się okazało zaraz za mną wyszedł Dawid. Usiadł na ławce obok mnie i wpatrywał się w moją postać.
-No co ? Aż tak ciekawy widok ? - pytam z uśmiechem.
- Bardzo. Mam pytanie , mogę zrobić ci fotkę ? Powieszę sobie na suficie i co dzień rano będę wpatrywał się na te twoje piękne kasztanowe oczy - mówi z uśmiechem.
- Oczywiście , już Ci za pozuję - mówię i razem z chłopakiem wybuchamy śmiechem.
- Idziesz na dzisiejszą dyskotekę ? - pyta nagle.
- Hmm...znając życie to Wera będzie mi kazała - wzruszyłam ramionami - Więc nie mam wyjścia - przesłałam chłopakowi uśmiech , on odpowiedział mi tym samym.
- Cieszę się. To do zobaczenia potem - pożegnał się i odszedł w stronę swojego pokoju. Również wstałam z ławki i poszłam się przebrać. Jakoś trzeba wyglądać. 
W pokoju zastałam już szykujące się dziewczyny. Julka przywitała mnie mrożącym spojrzeniem ,natomiast Weronika pełnym uśmiechem. Stanęłam przed szafą i wyjęłam z niej białą sukienkę w koronkę oraz białe sandały z kwiatkiem po boku. Przebrałam się , rozpuściłam włosy lekko falując je przy końcach , założyłam buty , umalowałam się i byłam gotowa do wyjścia.
Szybkim gestem otworzyłam drzwi pokoju i poszłam na sale gdzie miała odbywać się impreza. Muzykę dochodzącą z głośników było już słychać kilka metrów przed pomieszczeniem. Kilka osób hasało już na parkiecie , zaś pozostała część siedziała na ławkach lub tradycyjnie opierała się o ściany. 
Usiadłam obok jakiejś dziewczyny i wpatrywałam się w to jak dobrze bawią się inni. Chwile później poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.
- Zatańczymy ? - zapytał Alan i wyciągnął rękę w moją stronę. Uśmiechnęłam się do chłopaka po czym wstałam i skinięciem głowy dałam mu znać iż się zgadzam. Chwycił mnie za rękę , a parę sekund później wtopiliśmy się w tańczący tłum ludzi ,których coraz to więcej przybywało.
Jak było ? Z Alanem na prawdę tańczyło mi się świetnie. Wirując na parkiecie wymienialiśmy pomiędzy sobą wiele zdań i było miło.
W pewnym momencie dostrzegłam opierającego się o wejście do sali Dawida. Nasze spojrzenia się spotkały , zmierzył wzrokiem mojego partnera po czym smutniał i przesyłając mi serie spojrzeń wyszedł z sali. Przeprosiłam Alana i wyszłam za Dawidem. Pobiegłam szybko na podwórko mając nadzieje , że gdzieś tam udał się chłopak. Nie myliłam się. Siedział samotnie na ławce i wpatrywał się w gwieździste niebo.


Uff , dość długo zwlekałam z tym rozdziałem , ale w końcu jest !
Hmm , może nie najlepszy , ale chociaż to.
Żywię nadzieję , że chociaż jedna osoba wyrazi pod tym postem pozytywny komentarz.
Czekam na wasze oceny ♥

czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 2.

Myślałam ,że on jest inny. Myślałam, że nie traktuje dziewczyn jak swoje zabawki. Myślałam ,że jak się bliżej poznamy to mogłabym go nawet...pokochać ? Jak bardzo musiałam się pomylić w ocenie Dawida. Niby taki miły , niewinny , otwarty na nowe przyjaźnie. Gówno prawda ! 
Pojedyncza łza spływała po moim policzku , szybkim gestem ręki wytarłam ją. Nawet nie myślałam , że jedna osoba w mniej niż minutę może zepsuć całą moją chęć do przebywania na tej koloni. Aż nieprawdopodobne. Wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć. Uszykowałam sobie granatową bluzkę z białym napisem , krótkie dżinsowe spodenki , granatowe conversy oraz czarną torbę do której zapakowałam ręcznik i krem. Przebrałam się w naszykowane ubranie i byłam gotowa do wyjścia na plażę. Chwile później rozległ się gwizdek oznaczający zbiórkę naszej grupy na dole przy wejściu do ośrodka. Zeszłam na dół i stanęłam w wyznaczonym miejscu obok nielicznych osób mojej grupy. Za chwile dołączyły się do nas następne osoby , aż w końcu przyszli ci których znam. Opiekunka policzyła nas i zwartą grupą ruszyliśmy w kierunku plaży. Założyłam słuchawki na uszy i utonęłam w melodii swoich ulubionych piosenek. Całą drogę przeszłam w milczeniu pomimo to ,że otaczali mnie ludzie którzy cały czas wymieniali zdania i dzielili się swoimi strategiami i poglądami. Opowiadali jak będą spełniać wakacje, co planują zrobić. Opowiadali o swoich miłościach , o tym jak bardzo za nimi tęsknią. W tej chwili uświadomiłam sobie ,że jestem sama. Codziennie rozmawiam z otaczającymi mnie przyjaciółmi , mam rodzinę , ale czuję się samotna. Dlaczego ? Może tak jak wszyscy potrzebuję miłości , potrzebuje by ktoś mnie przytulił ,szepnął do mnie słodkie słowo , pocałował , obdarzył uczuciem...Każdy tego potrzebuje , ale przecież na wszystko kiedyś nadejdzie czas. Jak nie spotkam miłości teraz , to spotkam za parę lat. Na razie mam jeszcze dużo czasu.  
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos śmiejących się i bawiących się piłką dzieci. Wyjęłam słuchawki z uszu i rozłożyłam starannie swój ręcznik na rozgrzanym od słońca piasku. Obok mnie swój ręcznik położyła Weronika , obok Weroniki Julka , a obok Juki oczywiście Dawid. Nie byłam zbyt uradowana z tego faktu ,ale jakoś muszę się nauczyć ,że on i ja nigdy nie będziemy razem. Może i trudne twierdzenie , ale pociesza mnie fakt ,że przecież znam go zaledwie jeden dzień i nie miałam jeszcze jako takiej okazji , żeby bliżej go poznać i na prawdę się zakochać. To na pewno tylko zauroczenie , z biegiem czasu mi przejdzie. 
- Paula posmarujesz mi plecy ? - pyta nagle Weronika. Kiwam twierdząco głową i biorę od niej krem. Delikatnie smaruję plecy przyjaciółce , a po skończeniu " swojego zadania " siadam na ręcznik i wpatruję się jak fale obijają się o brzeg morza. Wyjęłam z torebki lustrzankę i zrobiłam kilka zdjęć morza. 
- Śpiewasz ,grasz i zajmujesz się fotografią ? -pyta Dawid przybliżając się do mojego ręcznika. Nie zorientowałam się , że dziewczyny poszły sprawdzić temperaturę wody. Niechętnie spojrzałam na chłopaka.
- Jak widać mam wszechstronne zainteresowania - odpowiedziałam chłodno i schowałam aparat. Wstałam z ręcznika i dołączyłam do dziewczyn zostawiając chłopaka samego. 
Spacerowałam po brzegu morza , rozkoszując się napływającą co chwile wodą. Odrzuciłam od siebie wszystkie negatywne myśli i postanowiłam , że będę cieszyć się z tego co mam. Nagle poczułam na swojej koszulce coś mokrego ,zaraz potem zostałam wrzucona do morza. Wynurzyłam się i spojrzałam na roześmianą twarz Fabiana.
- Zapłacisz mi za to ! - wykrzyczałam w jego stronę i zaczęłam go gonić po całej plaży. Byłam już cała opatulona pokrywą piasku ,jednak nie poddawałam się i dalej podążałam za chłopakiem. W końcu go dopadłam , również zaciągnęłam do wody po czym dałam mu do zrozumienia co oznacza prawdziwa kąpiel w morzu. Na koniec obsypałam mokrego chłopaka piaskiem i byliśmy kwita. Usiedliśmy razem na moim ręczniku i nie mówiąc ani słowa zaczęliśmy się śmiać. Śmiech był nieopamiętany , nie mogłam przestać. Tak na prawdę nie wiedziałam z czego się śmieje i przypuszczam ,że Fabian też nie miał pojęcia z czego się zaciesza. Zdziwieni przyjaciele patrzyli na nas jak na ludzi u których niedawno wykryto ADHD . Ich miny jeszcze bardziej nas rozśmieszyły i po paru sekundach już zwijaliśmy się ze śmiechu. 
Narastający śmiech z czasem zmniejszał się i kiedy wyglądaliśmy już na ludzi w granicach przyzwoitości zaczęliśmy najzwyczajniej w świecie się opalać. Niestety słodka chwila relaksu wcale nie trwała długo. Chłopakom zaczęło coś odbijać i już po chwili wszystkie dziewczyny z naszej grupy wylądowały w morzu. Nawet pani opiekunka dała się zaciągnąć , czego nie spodziewaliśmy się po tak wyrozumiałej i przestrzegającej zasad osobie. Zaczęła się prawdziwa bitwa na wodę. Przez co zbliżyłam się bardziej do grupy otaczających mnie osób. Prawie każdego już znałam z imienia, poszczególne osoby znały również mnie.
Koniec naszej wspólnej zabawy. Mamy dokładnie trzydzieści minut by dojść do stołówki , gdzie za te pare minut będzie podany obiad. W pośpiechu zbieramy wszystkie swoje rzeczy i szybkim krokiem wychodzimy z plaży.
- Ej czy któraś z dziewczyn zgubiła biały sweter ? - mówi jakiś chłopak z tyłu. Odwracam się i widzę,że w ręku trzyma mój sweter którego z pewnością nie zdążyłam spakować do torebki.
- To mój - odpowiadam cicho i idę w kierunku chłopaka - Dziękuję Ci -mówię już trochę głośniej i odbieram od niego moją zgubę.
- Nie ma za co. Jestem Alan - mówi chłopak i wyciąga rękę w moim kierunku. Chwytam ją z uśmiechem i również się przedstawiam.
- Miło mi . Ja Paulina - odpowiadam i odchodzę w stronę przyjaciół.
- Ehemm...odnaleziony sweterek, takie poznawanie się. Może coś z tego wyjdzie - mówi mój braciszek szyderczo się uśmiechając. Mierze go wzrokiem i przesyłam ostrzegawcze spojrzenie.
- Zauważył sweter więc go podniósł. Jak widać istnieją jeszcze dżentelmeni - mówię i w tym momencie przenoszę spojrzenie na Dawida. Mijając go podążam jeszcze szybciej za swoją grupą.
Po kilkunastu minutach znajdujemy się już pod stołówką. Zdążyliśmy na obiad w ostatniej chwili. Wzięłam do ręki niebieską tackę i przesuwałam ją dostając kolejne porcje jedzenia. Na koniec wzięłam sztuczce i kubek po czym poszłam usiąść do stolika. Chwile później dołączyli do mnie przyjaciele , wymieniliśmy między sobą słowo "smacznego" i zabraliśmy się do jedzenia. 
Nie wiem co oni dali do tego jedzenia , ale przypuszczam że jest to zmielona karma dla psa lub kota , dyskretnie ukryta pod pokrywą sosu który jako jedyny mi smakował. Oddałam cały talerz jedzenia , nie miałam ochoty się tym otruć. Wyszłam ze stołówki i wziąwszy z mojego pokoju książkę udałam się na ławkę za ośrodkiem. Uwielbiałam czytać przygody nastolatek które mierzą się ze swoimi problemami , a czytanie na świeżym powietrzu wprawiało w jeszcze większy zapęd do czytania. Uważnie czytałam słowo po słowie , zdanie po zdaniu , kartkę po kartce. Z czytania wyrwały mnie kroki osoby. Dawid z założonym na głowę kapturem szybko zmierzał w kierunku ławki obok mnie , nawet mnie nie zauważając. Spojrzałam ukradkiem na chłopaka , wyglądał jakby właśnie dowiedział się czegoś najgorszego. Wolnym gestem zamknęłam książkę po czym ruszyłam w kierunku chłopaka.

Ten rozdział też bez akcji. Jak go napisałam na kartce wydawał się być bardziej ciekawy niżeli jak odbieram go teraz. Jednak zdaję się tylko na wasze zdanie o nim , podobał się wam chociaż troszkę ?
Widać po zakończeniu ,że dopiero w trzecim będzie się coś działo , więc postaram się tą historię bardziej urozmaicić. Na koniec mojego jakże długiego wypowiedzenia chciałabym was zaprosić na mojego drugiego bloga :
http://tajemiczy.blogspot.com/
Jest w nim opisana historia pewnej dziewczyny która zmaga się z problemami i swoim przeznaczeniem które odkryła dopiero po śmierci swojej matki. Przeżywa dużo historii oraz przykrych i radosnych wydarzeń. Serdecznie zapraszam i mam nadzieje że pod tym rozdziałem również pojawią się jakiekolwiek komentarze.

wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 1.

- Paulina , Krystian ! Wstawajcie ! - usłyszałam donośny głos dochodzący z dołu. Aż trudno uwierzyć, że należał on do mojej mamy. Niechętnie podniosłam się z łóżka i stanęłam na przeciw swojej garderoby która widniała pustością ciuchów , których postanowiłam nie pakować. Wyciągnęłam z szafy białą bluzkę z napisem , zakropkowane spodnie i jasno pomarańczowy sweterek. Odbyłam poranną toaletę i ubrałam się w wcześniej przygotowane ubrania. Przełożyłam przez ramię malutką białą torebkę i zeszłam na dół. Mama i brat czekali już koło drzwi. Założyłam na nogi granatowe conversy i razem wyszliśmy po czym udaliśmy się do samochodu gdzie już wcześniej zostały przeniesione nasze torby. Wyjeżdżamy na dwa tygodnie do Kołobrzegu. Mama będzie w stanie nas pożegnać ,niestety tato został ważnie wezwany do pracy , a ponieważ pracuje we Francji nie miał możliwości odwieść nas pod autobus. Nie mniej jednak w wolnej chwili obiecał ,że będzie do nas dzwonił. Po kilkunastu minutach staliśmy już przed niebieskim autobusem, którego teraz sprawdzała Policja. Ostatni raz pożegnałam się z mamą i razem z bratem ruszyliśmy zająć miejsca. Jednak przed tym odnalazłam przyjaciółkę z którą będę siedziała - Weronikę. Oraz jej siostrę , z którą tak właściwie kontaktu nie utrzymuje - Julkę. Zajęliśmy swoje miejsca i pomachaliśmy rodzicom ostatni raz widząc ich przed rozdzieleniem na dwa tygodnie. Siostra Weroniki usiadła przed nami. Miała dziewczyna szczęście ,ponieważ dosiadł się do niej jakiś koleś. Na ogół przystojny , wysportowany ,ale nie napakowany. Chociaż wcale nie to się liczy , trzeba też zważać na to co kryje się wewnątrz. 
Z racji tego ,że mieszkamy w Warszawie przewiduję , że do Kołobrzegu będziemy jechać około 9 godzin. Może troszkę więcej. Na razie postanowiłyśmy z Werą się przespać. Włożyłam słuchawki na uszy,puściłam muzykę i zamknęłam oczy powoli zasypiając.
*
Usłyszałam chichoty z siedzeń przed nami. Podniosłam się i leniwie przetarłam zaspane oczy. Spojrzałam na Weronikę ,która była już rozbudzona i na jej twarzy widniał uśmiech od ucha do ucha. Julka i ten koleś co z nią siedzi byli odwróceni w naszą stronę.
- Cześć. Jestem Dawid - powiedział chłopak i wyciągnął w moją stronę rękę. Chwyciłam ją i również się przedstawiłam. 
- Ile jeszcze godzin ? - pytam już bardziej rozespanym głosem i wymuszam uśmiech.
- Jeszcze około czterdziestu minut - odpowiedziała mi Weronika , a ja zrobiłam wielgachne oczy.
- Spałam ponad osiem godzin ? - zapytałam z niedowierzaniem , że mogłam zasnąć aż na tak długo. Weronika tylko pokiwała głową i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. \
Następne czterdzieści minut minęło w prędkości światła. Nawet się nie obejrzałam, a już znajdowaliśmy się pod ośrodkiem. Wysiedliśmy z autobusy i zabraliśmy swoje torby. Potem podzielili nas na grupy względem naszego wieku. Mam 16 lat więc zostałam razem z Werą ,Julką ,Dawidem i moim bratem i z wieloma innymi ludźmi przydzielona do najstarszej grupy. Kierownicza coś tam ględziła ,że jako najstarsza grupa powinniśmy dawać przykład młodszym i takie tam bla ,bla , bla.
Wzięłyśmy trzy osobowy pokój i od razu poszłyśmy go zobaczyć. Można powiedzieć ,że do największych on nie należał ,ale miejsca żeby wszystko pomieścić było wystarczająco. Wypakowałam wszystkie swoje rzeczy i zeszłam na stołówkę gdzie podawali kolację. Z przyczyny że nie byłam głodna poprosiłam tylko o szklankę herbaty. Dosiadłam się do stolika brata ,a za mną dziewczyny i koledzy mojego braciszka. Razem było nas sześć. Ja , Julka , Weronika , Krystian , Dawid i Fabian. To dziwne ,że "podobno" mój brat kolegował się z Dawidem , a w autobusie  widziałam go pierwszy raz na oczy. Podobnie jest z Fabianem , tylko że o nim brat coś wspominał , a o Dawidzie kompletnie nic. 
Jednak nie zatrącałam sobie głowy tym faktem. Dokończyłam picie herbaty i wyszłam ze stołówki. Ośrodek posiadał sale muzyczną , z czego bardzo się cieszyłam ponieważ uwielbiałam śpiewać i grać na gitarze. Korzystając z okazji ,że nikogo nie ma na sali chwyciłam za gitarę i zaczęłam grać. Wpadła mi do głowy piosenka "Torn" , więc zaczęłam ją nucić:
There's nothing left I used to cry, 

My conversation has run dry, 
That's what's goin' on, 
Nothing's fine. I'm torn...

Rozległ się dźwięk oklasków , na którego gwałtownie odwróciłam się. W progu stał Dawid i bacznie mi się przyglądał. Czułam , że oblewa mnie nie pohamowany rumieniec. Schowałam głowę w moich ramionach i czekałam aż chłopak przestanie się mi przyglądać. Jednak on chyba nie miał takiego zamiaru , patrzył się na mnie uparcie mierząc mnie całą swoim wzrokiem.
- Ładnie śpiewasz - powiedział po krótkiej chwili.
- Dziękuję - odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaka ,który zdążył dosiąść się obok mnie.
- Umiesz grać jeszcze na innych instrumentach ? Oprócz Gitary - pyta. Zastanawiam się chwilę.
- Hmm...jeszcze na pianinie - odpowiadam , a jego spojrzenie skupia się na moich oczach. Również patrzę się w jego piękne niebieskie tęczówki. Czuję jakbyśmy przez chwile się do siebie przybliżali. Niepewnie odwracam wzrok i wstaję idąc w kierunku drzwi.
- Powinnam już iść. Za niedługo cisza nocna - rzucam w jego kierunku i odchodzę. Cisza ma się zacząć dopiero za godzinę ,ale muszę się iść jeszcze umyć. 
Po wykonaniu wieczornej toalety kładę się wygodnie na łóżku i mówiąc dziewczyną dobranoc , zasypiam...
Strumień wylanej głowy ,budzi mnie. Podnoszę się wraz z przyśpieszającym oddechem. Zauważam mojego brata pochylonego nade mną z wielkim smajlem. 
- Która jest godzina ? Dlaczego oblałeś mnie wodą ? Przestań się tak uśmiechać i odpowiadaj - mówię podnosząc się z zalanego wodą łóżka.
- Godzina 6.20 kochanie . Oblałem cię ,żebyś się obudziła i dobrze już się nie uśmiecham ,bo się jeszcze we mnie zakochasz - odpowiada.
- Bardzo śmieszne- wystawiam mu język - W takim razie skoro ja mam wszystko mokre przez ciebie , zamieniamy się prześcieradłem , kołdrą i poduszką , kochanie. - mówię w jego stronę , a on robi głupią minkę na którą wszyscy reagują śmiechem. Zauważam ,że w pokoju mamy również inne towarzystwo. Mam na myśli Fabiana i Dawida. 
Wydaję mi się , że Dawid i Julka zachowują się jakoś dziwnie. Tak jakby chcieli coś ukryć , coś schować...dziwne , a nawet bardzo.
*
Po zjedzonym śniadaniu biorę gitarę z sali muzycznej i siadam na ławce przed ośrodkiem i zaczynam brzdąkać rytmy różnych piosenek. W oddali zauważam Julkę i Dawida. Ściskających się za rękę , wymieniających pomiędzy sobą spojrzenia i...CAŁUJĄCYCH SIĘ ?! Przecieram oczy by upewnić się , że dokładnie widzę to co widzę. Niestety mój wzrok się nie myli , oni są tam razem , wtuleni w siebie.
- A ja głupia łudziłam się , że pomiędzy nim , a mną mogłoby coś być - szepcze sama do siebie i odchodzę w stronę swojego pokoju.


Przyznaję rozdział nie wyszedł najlepszy , ale żywię choć odrobinę nadziei ,że któremuś z czytających się spodobał. Obiecuję wam ,że już w drugim pojawi się więcej akcji.
Zgodnie z waszymi prośbami dodałam "obserwujących".
Proszę was o szczerze komentarze , które na pewno zmotywują mnie do bardziej urozmaiconych następnych rozdziałów.

piątek, 13 lipca 2012

Prolog .

Słoneczne wakacje, przygoda nad morzem, wspólne wyjazdy, niezapomniane chwile . Mogłoby się wydawać ,że są to bezproblemowe wakacje , ale tak nie musi być .
Narastające sukcesy z czasem zmniejszają się . Fakt , że coś kiedyś się kończy dla wielu osób jest przytłaczającym twierdzeniem . Z drugiej strony przecież wszystko przemija . Czasu nie da się zatrzymać , cofnąć. Można zachować go jedynie w pamięci .
Komplikacje przytłaczają życie przez co staje się ono bezsensowne . Wiele tajemnic kryje się w naszym życiowym labiryncie . W niektóre wpadamy , a niektóre omijamy .
Miłość - przeciętne słowo o znaczeniu obdarowywania kogoś uczuciem . Prawdziwa miłość przychodzi w najmniej spodziewanym się przez nas momencie . Jej nie da się kupić , zabrać . A co z końcem miłości ? Wydawałoby się wszystko okej . Zrywamy ze sobą i da się żyć . Większość osób kieruje się właśnie tym zdaniem . Niestety ja do takich nie należałam i nie należę .
Musimy pogodzić się z faktem , że nie można mieć wszystkiego . Czas leci , nie zmienimy tego , nie możemy.
Przecież nikt nie obiecał , że zawsze będzie kolorowo!


Taki tam prolog. Mam nadzieje , że na razie się spodobało . Jeśli tak zapraszam na rozdział pierwszy .
Komentujcie ♥