niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 6.


Co ja sobie myślałam ? Zostawię Alana i po paru minutach po sprawie całe to uczucie chamstwa który wyrządziłam mi przejdzie ? Głupia kretynka. Spojrzenia Alana trochę mnie denerwowały. Rozumiem , że go skrzywdziłam , ale to on sam ode mnie odszedł. Nie chciał przyjąć mojej przyjaźni , więc nie wiem dlaczego teraz daje mi takie uporczywe znaki. Bo to chyba są jakieś znaki no nie? Zresztą nie ważne ,ten dzień zapowiadał się na prawdę odjazdowo i nie mam ochoty go niszczyć , po prostu chce się dobrze bawić , już za tydzień kolonia się kończy. Aż niemożliwe jest to jak w dobrym towarzystwie czas potrafi szybko lecieć. 
Weszliśmy do stołówki i udaliśmy się po jedzenie. Pierogi Ruskie , mmmm dzisiejszy obiad jak widać też będzie smakowity. Wzięłam swoją porcję i usiadłam w gronie przyjaciół. 
- Smacznego - powiedział do mnie Alan kiedy przechodził koło "mojego" stolika. Odpowiedziałam mu tym samym , ale w głębi zadawałam sobie na prawdę dużo pytań. Przecież przed paroma godzinami powiedział ,że chce o mnie zapomnieć ,a teraz co ? Nie wiem , może on nie zna znaczenia słowa "zapomnieć". To wszystko zaczyna robić się jakieś dziwne , przecież powiedział...a z resztą ,każdy już wie co powiedział , powtarzałam to wiele razy. Dobrze nich i mu będzie , jak chce to niech się do mnie odzywa. To chyba nawet lepiej ,bo przecież zależało mi na tym żeby Alan utrzymywał ze mną jakiekolwiek stosunki.
- Kochanie , dlaczego nie jesz ? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Dawida. Popatrzyłam się na chłopaka i lekko się uśmiechnęłam ,po czym wsadziłam do buzi kawałek pieroga i go zjadłam.
Odstawiłam talerz i razem z Dawidem wyszliśmy ze stołówki.
- Jak tam u Ciebie ? Wszystko okej ? - pytał chłopak uważnie mi się przyglądając.
- Tak , wszystko w porządku. A jak u Ciebie ? - zapytałam szybko zmieniając temat mojego samopoczucia.
- A dobrze , dzięki - powiedział z uśmiechem i złapał mnie za rękę. Pocałowałam go w policzek i udaliśmy się do ośrodka. W środku usiedliśmy na sofie , w jako takim ale salonie. Włączyliśmy niewielki telewizor i zaczęliśmy oglądać jakieś wiadomości. Chwilę później dosiedli się do nas Fabian , Krystian , Weronika i Julka. Jak to zwykle z nimi nie można nic obejrzeć. Zaraz zaczęły się jakieś śmiechy , kawały i oczywiście śmiech cały czas się pogłębiał. Zauważyłam coś. Krystian jakoś dziwnie przyglądał się Weronice. Ona też patrzyła na niego ,kiedy nikt nie zwracał na nią uwagi. Czy między nimi coś jest ? Nie , nie to niemożliwe przecież Wera na pewno powiedziałaby mi o tym. A może jednak ? No z resztą nie ważne , przecież ona może sobie robić co jej się tylko żywnie podoba. Ja jej matką nie jestem.
Do salonu przyszła nasza opiekunka i oznajmiła nam , że iż ponieważ wiele osób chce iść na miasto , wybieramy się tam za pół godziny. Wstaliśmy natychmiastowo z sof i udaliśmy się do swoich pokoi by się odświeżyć.
Zapakowałam w swoją torebkę portfel oraz słuchawki i telefon. Ze względu na ładną pogodę postanowiłam , że nie będę brała ze sobą bluzy. Dziewczyny jednak były mądrzejsze i wzięły sobie coś cieplejszego.
*
Przemierzaliśmy poszczególnymi ulicami miasta kupując przy tym same najpotrzebniejsze produkty spożywcze. Naszej stołówce nie można ufać ,więc postanowiliśmy zrobić tak zwane "zapasy" jedzenia. Kupiliśmy paluszki , popcorn,chipsy , bo przecież tradycyjnie tym odżywiają się koloniści kiedy jedzenie ze stołówki im nie sprzyja. Do tego dokupiłyśmy klika batoników , praz cztery dwu litrowe butelki wody niegazowanej. Za zakupy zapłaciłyśmy wspólnie po czym wyszłyśmy z mini supermarketu udając się na miejsce gdzie za niecałe pięć minut miała odbyć się zbiórka.
Opiekunka policzyła nas i zwartą grupą ruszyliśmy do ośrodka. Był on nieco oddalony od miasta , więc przechodziliśmy dość długą drogę. Kiedy tylko wyruszyliśmy zaczęła się mała mżawka. Nie zbyt się tym przejęłam ,bo przecież to tylko lekki deszczyk , a ja z cukru nie jestem. Mżawka zaczęła padać coraz obficiej i już po chwili rozpętała się wielka ulewa. Dziewczyny oczywiście wzięły ze sobą jakieś bluzy. Praktycznie tylko ja maszerowałam w bluzce na ramiączkach. Nagle na swoich ramionach poczułam ciepły puch. Jak się okazało Dawid przekazał mi swoją czarną bluzę. 
- Nie ,weź ją. Będzie Ci zimo - powiedziałam do niego z uśmiechem.
- Nie będzie - powiedział i objął mnie ramieniem ,nieco się do mnie przytulając.
Maszerowaliśmy tak do samego ośrodka i o dziwo wcale nie było nam aż tak koszmarnie zimno. Przed moim pokojem oddałam chłopakowi bluzę i pocałowałam go.


11 komentarzy:

  1. uwielbiam zakochanych ; d a ten Alan jakiś niezdecydowany chłopak ;' )
    czekam na następny ; dd

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super ;)
    A jakie to było słodkie jak Dawid oddał jej swoją bluzę ;P
    Oj takie no :D
    Czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Straszliwie romantycznie, uroczo piszesz. Nawet nie wiesz jak bardzo mi się to podoba. ;) Sama osobiście jakoś zakochanych nie lubię, ale to, co piszesz, naprawdę powoduje uśmiech na mojej twarzy.

    U mnie od dwóch dni nowy post, ale jeszcze go nie widziałaś, więc jeśli oczywiście masz ochotę, proszę o komentarz:
    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie Alan nie tak szybko zapomnie o Paulinie xD ciekawie co tam jeszcze namiesza?:p

    OdpowiedzUsuń
  5. *.*....
    super blog i podoba mi się twoje opowiadanie... : )

    friendshiploveandother.blogspot.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaw . <3 Cudowny rozdział ! :3


    Zapraszam do siebie na rozdział numer 13 :3

    OdpowiedzUsuń
  7. mega i do tego takie romantyczne :)
    zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie siódmy rozdział ;)
    Dawno Cię nie było, zapraszam.

    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. O jak słodko :) Cudownie piszesz, tak lekko i no niewiem uśmiecham się po prostu do ekranu :) Rozdział, nie wprowadził dużo nowego, ale był ciekawy, i miły w czytaniu. Czekam na kolejny i zapraszam do siebie na rozdział 1 :) Pozdrawiam,
    http://beginning-of-the-eend.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie pod Notką informacyjną ukazał sie rozdział 30. Zapraszam :* www.takie-dziwne-zycie.bloog.pl

    Mia.

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie nowy! :)
    marsz-mendelsona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń